XI Rajd Rowerowy Śladami Ryszarda Szurkowskiego

W sobotę 5 września odbył się XI Rajd Rowerowy Śladami Ryszarda Szurkowskiego. Jak co roku frekwencja była duża i na starcie pojawiło się blisko 500 rowerzystów. 

Ryszard Szurkowski

Do Krośnic zjechali miłośnicy dwóch kółek, profesjonaliści i amatorzy m.in. z Wrocławia, Krobi, Ostrowa Wielkopolskiego, Milicza, Trzebnicy, Kalisza, Poznania i wielu okolicznych miejscowości. Trasę przejazdu, podobnie jak w ubiegłych edycjach rajdu, podzielono na krótszą i dłuższą. Trasa krótka wiodła przez Krośnice i ścieżką przyrodniczą wzdłuż Stawów Milickich. Dłuższa przebiegała z Krośnic przez Wierzchowice, Czatkowice, Czeszyce, Kuźnicę Czeszycką, Żelaźniki, Police i do mety w Krośnicach. Pogoda dopisała - nie padało, ale wiał stosunkowo silny wiatr, który w pewnych momentach mocno utrudniał jazdę. 

           

Na starcie wszystkich uczestników powitał wójt gminy Krośnice Andrzej Biały i Ryszard Szurkowski. O godzinie 11. Ryszard Szurkowski - legenda polskiego kolarstwa i Honorowy Obywatel Gminy Krośnice przeciął wstęgę startową i oficjalnie otworzył XI edycję rajdu. Jako pierwsi ruszyli ruszyli ci, którzy mieli do pokonania trasę dłuższą. Wśród nich był oczywiście Ryszard Szurkowski. 

Iwona i Ryszard Szurkowscy, Krzysztof Kozanecki

Po przybyciu na metę każdy mógł się posilić pyszną grochówką. Temperatura powietrza nie była wysoka, tak że gorąca zupa cieszyła sie dużym wzięciem. Dla każdego uczestnika zostal przygotowany pamiątkowy dyplom podpisany przez mistrza świata Ryszarda Szurkowskiego. Najmłodsi dodatkowo otrzymali upominki, a dorośli kubki z logo rajdu.

Ryszard Szurkowski losuje nagrody 

Okolo godziny 13.  wszyscy uczestnicy powrócili na metę i nadszedł moment losowania dwóch głównych nagród - rowerów  i nagród niespodzianek. Losowanie, jak zwykle, budziło wiele emocji wśród uczestników rajdu, bo przecież każdy z nich mógł okazać się zwycięzcą. 

Ryszard Szurkowski wręcza pamiąkową statuetkę najmłodszemu uczestnikowi rajdu

Jeszcze długo po losowaniu nagród  Ryszard Szurkowski rozdawał autografy, a uczestnicy imprezy robili z Mistrzem pamiątkowe zdjęcia. Wielu z nich doskonale pamiętało Wyścig Pokoju, olimpiady, czy Mistrzostwa Świata w Barcelonie, gdzie Ryszard Szurkowski zdobył mistrzowski tytuł. Wielu chciało zamienić z Mistrzem chociaż jedno słowo i podziękować za niezliczoną ilość emocji sportowych, których przez wiele lat dostarczał całej Polsce ten legendarny kolarz i jego koledzy z peletonu.

Ryszard Szurkowski z kolegami - znają się od czasów szkolnych

 

Ryszard Szurkowski  urodził się  12 stycznia 1946 roku w Świebodowie koło Milicza, W 1968 roku wystartował  w dwuetapowym, lokalnym wyścigu i tam zauważył go legendarny trener kolarstwa Henryk Łasak . Nieznany nikomu Ryszard Szurkowski wygrał przełajowe mistrzostwa Polski i tak się zaczęła kolarska historia tego wielkiego sportowca.

Ryszard Szurkowski  -  treningi w Hiszpanii 2015 r.

W Wyścigu Pokoju Szurkowski zadebiutował w 1969 roku i od razu zajął w nim drugie miejsce. Potem przyszły triumfy indywidualne i drużynowe w tym wyścigu. W sześciu startach Szurkowski wygrał 13 etapów, a 52 etapy przejechał w żółtej koszulce lidera. Wyścig Pokoju był dla Szurkowskiego wstępem do sławy światowej. Trzykrotnie zdobywał tęczową koszulkę mistrza świata. Indywidualnie triumfował na trasie Montjuich w Barcelonie w 1973 r. (asekurujący jego ucieczkę na ostatnim kilometrze wyścigu Stanisław Szozda został wtedy wicemistrzem świata). Szurkowski był też mistrzem świata drużynowo. Zwyciężał w wyścigach MŚ na 100 km w 1973 r. w Barcelonie i w 1975 r. w Mettet. Dwukrotnie uczestniczył w igrzyskach olimpijskich. W 1972 i 1976 zdobył z kolegami srebrne medale w wyścigu drużynowym. Ma w dorobku 12 tytułów mistrza Polski, ale miałby o jeden więcej, gdyby nie gest godny wielkiego sportowca. W wyścigu indywidualnym o tytuł mistrza Polski w 1970 r. oddał swój rower koledze i rywalowi Zygmuntowi Hanusikowi, który był pierwszy na mecie. Za ten szlachetny czyn otrzymał Nagrodę Fair Play UNESCO. Tę nagrodę ceni sobie nie mniej niż liczne puchary i medale, które czynią go najlepszym kolarzem Polski w historii.

Po zakończeniu kariery sportowej Ryszard Szurkowski pracował, z powodzeniem, jako trener kadry narodowej (1984-1988). Jego podopieczny Lech Piasecki wygrał w 1985 roku  Wyścig Pokoju i w tym samym roku został mistrzem świata amatorów we włoskiej Giavera del Montello. Należy do ekskluzywnego grona najwybitniejszych polskich sportowców. W plebiscycie na najlepszego sportowca Polski XX wieku zajął drugie miejsce, za Ireną Szewińską.

Ryszard Szurkowski do dzisiaj bierze udział w wyścigach amatorskich, gdzie pokazuje świetną formę. Jego pasją jest również tenis oraz bilard.

Kiedy wychowaca klasy zapytał dzieci kim chcecie zostać w przyszłości, padały różne odpowiedzi : strażakiem, żołnierzem, lekarzem, a Rysiu Szurkowski odpowiedział kolarzem. Wtedy miał 13 lat, ale już wiedział co chce robić i słowa dotrzymał. Jako młody chłopak dorabiał sobie na poczcie i rozwoził listy - oczywiście jeżdżąc na rowerze. Za zarobione pieniądze kupił sobie prawdziwy rower szosowy HURAGAN

Droga na powyższej fotografii łączy Świebodów z drogą główną i ma około 2 km. W tamtych latach jej nawierzchnia nie była asfaltowa. Była nierówna i wysypana tłuczniem. Ryszard Szurkowski chcąc dotrzeć do głównej drogi, żeby przejechać kilometry treningowe,  często pokonywał 4 km ( tam i z powrotem  ) pieszo, prowadząc rower poboczem lub niosąc go na plecach. Nie chciał złapać tzw. gumy i uszkodzić roweru. Naprawa opony bezdętkowej,  tzw. szytki ( cyngla ) była bardzo kłopotliwa ,a dostępność części rowerowych mocno ograniczona. Takie utrudnienia mogły nastoletniego Ryśka zniechęcić do uprawiania kolarstwa, ale stało się odwrotnie - one go zahartowały. Już wtedy zrozumiał, że nie będzie lekko i że kolarstwo to "galernicza praca ".  Tylko systematyczny i ciężki trening dawał mu gwarancje, że jego marzenia o kolarstwie się spełnią. Oczywiście wtedy przez myśl mu nie przeszło, że będzie mistrzem świata, olimpijczykiem i że stanie na podium prawie 800 razy !!! 

Ryszard Szurkowski uwielbia przejżdżki rowerowe swoimi dawnymi trasami wśród stawów, pól  i lasów Doliny Baryczy. 

Ryszard Szurkowski i Krzysztof Kozanecki na treningu ( malownicza trasa do Gruszeczki )

Tereny te są prawdziwym rajem dla miłośników przyrody, historii i rowerowania. Jest to drugi co do wielkości w Polsce rezerwat przyrody ze wspaniałymi pałacami otoczonymi starymi parkami, ciekawymi kościołami, budynkami, kamieniczkami z muru pruskiego i wiejskimi chatami. Dolina Baryczy to jedno z niewielu miejsc, w których unikalny i cenny przyrodniczo ekosystem powstał w dużym stopniu na skutek działalności człowieka. Symbolem, a zarazem doskonałym przykładem tych zależności jest chociażby Grabownica- największy i zarazem jeden z najpiękniejszych stawów - siedlisko niezliczonej ilości ptaków. Jego wody piętrzy zabytkowy drewniany jaz, będący majstersztykiem XIX-wiecznej hydrotechniki. Obecnie spora część obszaru Doliny Baryczy objęta jest siecią Natura 2000. Tutaj znajduje się również największy w Polsce Park Krajobrazowy.

Niewielki spadek rzeki Baryczy i jej dopływów oraz płaski teren powodują, że woda w tej okolicy płynie bardzo wolno, a takie warunki sprzyjają budowie zbiorników wodnych. Początek hodowli ryb na tym terenie przypada prawdopodobnie na XIII wiek, gdyż z tego czasu pochodzą informacje o stawach budowanych przez Cystersów z innych części Dolnego Śląska. Ludzie w średniowieczu poddawali się licznym postom, co najmniej 130 dni w roku objętych było zakazem spożywania mięsa, za wyjątkiem ryb. Ów obyczaj i wynikające z niego zapotrzebowanie na karpie oraz inne ryby słodkowodne, przyczynił się do rozwoju gospodarki stawowej. XVII i XVIII wiek to złota era hodowli ryb na tych terenach. W XVIII wieku łączna powierzchnia stawów hodowlanych liczyła ponad trzynaście tysięcy hektarów, czyli około dwukrotnie więcej niż obecnie. W XIX wieku część stawów została zlikwidowana i zamieniona na pola uprawne,  wprowadzono nowe metody hodowli karpia oraz urządzenia hydrotechniczne, które umożliwiły wydajniejsze korzystanie z wody. W XX wieku stawy przeszły  etap renowacji,  usypane zostały też wyspy ziemne,  które dziś są ważnym miejscem lęgowym dla ptaków. Nie powinniśmy zapominać, że  Stawy Milickie to dzieło ludzkich rąk i bez ciągłej pracy człowieka, to wyjątkowe miejsce na mapie Europy nie przetrwa, jeśli będzie pozostawione samo sobie. Stawy Milickie to największy kompleks stawów hodowalnych w Europie i wyjątkowe dziedzictwo kultury materialnej. 

Stawy milickie należą do elitarnego grona Living Lakes (Żyjące Jeziora), międzynarodowej sieci jezior o szczególnych walorach. Do Światowego Programu Ochrony Jezior weszły jako jedyne z Polski. A towarzystwo mają doborowe, by wymienić choćby Jezioro Wiktorii, Bajkał czy Titicaca. Tysiące dorodnych ryb kłębią się w płytkiej wodzie, tuż-tuż, na wyciągnięcie ręki - to największy w Europie kompleks stawów rybnych  (okolice Milicza i Żmigrodu). Karpie hoduje się tu od 800 lat. Najlepsze są jesienią, wcale nie trzeba czekać aż do Wigilii. 

Przez 400 lat, do końca II wojny, dwa rody niemieckie  Maltzanów i Hatzfeldów prowadziły w stawach intensywną, wzorcową gospodarkę. Tutejszy karp zaspokajał 90 procent zapotrzebowania na całym Śląsku, od Katowic po Zgorzelec. Z Grabownicy, największego, niemal trzystuhektarowego stawu należącego do Maltzanów, jesienią przez kilka tygodni spuszczano wodę i odławiano ryby.  Maltzanowie gospodarowali na stawach do końca drugiej wojny. Hrabia Mortimer von Maltzan miał siedem lat, gdy opuszczał rodzinny pałac. Powrócił do niego wraz z matką Elisabeth po ponad pół wieku, gdy w Polsce zmienił się ustrój. W klasycystycznym pałacu nie zastali nic - oprócz wspomnień i technikum leśnego. Elisabeth von Maltzan i jej syn (architekt) przyjeżdżają do Milicza regularnie i właśnie tu, w restauracji w pobliżu pałacu, Mortimer przyrządził przed kilku laty popisowego Karpfenblau, czyli karpia na niebiesko. Prosty przepis, znany w Niemczech od kilku wieków, zniknął z tych ziem wraz z mieszkańcami wysiedlonymi w 1945 r.

pałac Maltzanów w Miliczu

Książę Edmund, wnuk Hermana Hatzfeldta, który w XIX wieku był nie tylko nadprezydentem Śląska, ale również prezesem Deutsche Fischerverein (Niemieckiego Związku Hodowców Ryb), wyjechał z rodzinnego pałacu w Żmigrodzie jako młody chłopak i dokładnie zapamiętał pałacowe kulinaria. Wędzonego karpia podawano na specjalne okazje. To danie obowiązkowo rozpoczynało kolację wigilijną, był też serwowany z reńskim winem jako przystawka w sylwestrowy wieczór dla gości z Wrocławia i Berlina. Hatzfeldtowie, podobnie jak Maltzanowie, od kilkunastu lat również odwiedzają rodzinne strony, choć z ich pałacu pozostała tylko ruina.

Ryby ze stawów milickich podawane są w restauracjach i smażalniach przez cały rok, jednak najlepiej smakują jesienią. Gdy temperatura spada, ryba mniej żeruje i ma wolniejszy metabolizm, osiąga optymalną wagę i znakomity smak. Co roku można się o tym przekonać podczas Dni Karpia, które w Miliczu i okolicy trwają przez wrzesień i październik (www.dnikarpia.barycz.pl).

Ryszard Szurkowski związny jest z tym regionem od dziecka i ma dużą wiedzę na temat hodowli karpia. Sam również go potrafi przyrządzić na różne sposoby, np.  po milicku, czyli z cebulą i papryką, ale również z grzybami, w warzywach, w sosie cebulowym lub faszerowanego chrzanem. U Mistrza można spróbować domowego wina własnej roboty  (Wino Szurkowskie) z czarnej lub czerwonej porzeczki. Najlepsze roczniki z 2009 i 2010 roku  zachwycają głębokim, rubinowym kolorem i bukietem pełnym dojrzałych owoców . Na zdrowie !!!

Wino Szurkowskie - najlepsze roczniki 2009 i 2010

Iwona i Ryszard Szurkowscy zapraszają do udziału w kolejnych rajdach i przejażdżek szlakami rowerowymi Doliny Baryczy

Szlak pomarańczowy – Rowerowy Szlak Doliny Baryczy

Trasa: Wąsocz-Żmigród-Sułów-Postolin-Milicz-Uciechów

Szlak niebieski – Szlak Stawów Milickich

Grabówka-Sułów-Koruszka-Milicz-Ruda Milicka

Szlak czarny – Szlak Kolei Wąskotorowej

Gruszeczka - Pracze - Postolin - Kaszowo - Milicz - Sławoszowice - Ruda Milicka

R9 Międzynarodowy Szlak Rowerowy Bałtyk - Adriatyk (Szlak bursztynowy). Pozwala dotrzeć bezpośrednio z Wrocławia lub Poznania. Od północy trasa wiedzie przez miejscowości: Baranowice-Olsza-Grabówka-Ruda Sułowska-Niezgoda i przez las w kierunku Trzebnicy.

Szlak czerwony - Trzebnicka Pętla Rowerowa

Szlak łączy Dolinę Baryczy z Wzgórzami Trzebnickimi (Góry Kocie). Barkowo-Żmigród-Ruda Sułowska-rezerwat Olszyny Niezgodzkie-Ruda Żmigrodzka-Jamnik – Staw Sieczkowski

Zespół redakcyjny SESAMISPORT