Spotkanie kolarskie w Poroninie

Dzień przed Tour de Pologne Amatorów odbyło się w Poroninie, w pensjonacie Matuska, spotkanie kolarskie.  Skąd taka niebanalna i tajemnicza nazwa Matuska - o tym w dalszej części.  

Hasło do spotkania rzucił kolarz wszechczasów - Ryszard Szurkowski, który jak co roku zmontował i zgłosił swoją grupę do wyścigu w Tour de Pologne Amatorów, w Bukowinie Tatrzanskiej >> Team Szurkowski - Almette Hochland. Na spotkanie przybyło wielu znanych kolarzy wraz z żonami. Atmosfera była iście rodzinna.

Dzień był chłodny i deszczowy. "Bez cytrynówki ani rusz, na rogrzewkę !!! " - wołała Józefina z Poronina, czyli Józia Majerczyk Chromik ( właścicielka pensjonatu ), częstując i zachęcając gości do wypicia cytrynowej nalewki własnej roboty.

Józia i Ryszard serdecznie powitali uczestników spotkania . Znają się od zgrupowania w Wałczu, w 1969 r., czyli blisko pół wieku 

Józefa Majerczyk Chromik - jedna z ośmiu sióstr Majerczykównych z Poronina.  

Urodzona 10 czerwca 1946 w Poroninie, w wielodzietnej rodzinie (10) Józefa i Bronisławy Gutt, absolwentka miejscowego Technikum Ekonomicznego i 2-letniego kursu trenerskiego w krakowskiej AWF. Narciarka-biegaczka, reprezentantka (od 16 roku życia) LKS Poroniec, podopieczna trenerów: Mieczysława Marchuły (klub), Szymona Krasickiego i Stefanii Biegun (kadra).

Jedna z ośmiu sióstr wspaniałej rodziny Majerczyków, z których cztery: zjeżdżały (Ludwika 13-krotna mistrzyni kraju w konkurencjach alpejskich, matka Jagny Marczułajtis olimpijki z Salt Lake City 2002) i biegały na nartach (Józefa, Zofia, Władysława), a pozostałe (poza najstarszą Marią) też posmakowały sportu, ale życie poświęciły (Janina, Bronisława) naukom ścisłym (fizyka, chemia, matematyka) z wyjątkiem Anny - zakonnicy (szarej urszulanki). Wychowane w surowej dyscyplinie (liczna gromadka, jeszcze dwaj bracia) dziewczęta od najmłodszych lat musiały zarabiać na utrzymanie rodziny (wyrabianie czapek i swetrów na drutach). Równocześnie jednak matka pozwalała córkom trenować, cieszyła się z ich sportowych osiągnięć, kibicowała im w czasie zawodów i gorąco dopingowała. W takiej atmosferze, na początku lat siedemdziesiątych, powstała "rodzinna sztafeta" (Józia, Zosia i Władzia), która przez kilka lat była w kraju nie do pokonania. Dziennikarze pisali: "Takiej sztafety jaką wychowała mama Majerczyk nie było i nie ma na świecie". I to była prawda. Podobno najzdolniejszą z sióstr na śnieżnych trasach była najmłodsza Władysława (olimpijka z Sapporo i Innsbrucku), ale na pewno najbardziej waleczną, zadziorną i odporną psychicznie była Józefa. Zaczęła stosunkowo późno, mając lat 16 (jak głosi legenda zabrakło dla niej nart w klubie), łącząc narciarstwo z... kolarstwem (wygrała mistrzostwa LZS i tak poznała przyszłego męża - kolarza). 5-krotna mistrzyni Polski: 3x5 km (1970-1972) i 4 x 5 km (1974, 1975). 4-krotna wicemistrzyni Polski: 5 km (1971, 1972) i 10 km (1971) oraz 3 x 5 km (1969). Uczestniczka MŚ 1970 Szczyrbskie Jezioro: 30. msc (5 km), 31. msc (10 km), 8. msc (3x5 km), 1974 Falun: 16. msc (5 km), 7. msc (4x5 km). 4-krotna zwyciężczyni Memoriału B. Czecha i H. Marusarzówny (1972 - 10 km; 1970-1971 i 1975 - 3 x 5 km). Mistrzyni Sportu. Igrzystka Olimpijskie Sapporo 1972 : 5 km 21. msc na 44 start.,10 km -21. msc. na 42 start., 3 x 5 km - 7. msc na 11 startujących.

Józefa Chromik jest pra-prawnuczką Józefa Guta i należy do jednego z największych rodów na Podhalu i jednego z większych w Polsce -  rodu Guttów Mostowych. 

Korzenie Gutów-Mostowych sięgają XVII wieku, ale dokladniejsze zapisy są od czasu, kiedy w Poroninie osiadł Józef Gut. Za czasów austriackich coś się pokiełbasiło w urzędowych papierach i niektórych Mostowych zapisano przez jedno "t" - "Gut", a innych przez dwa "t" - "Gutt", ale to ta sama rodzina.
 

Gutowie, osiedli w Poroninie nad potokiem Olczanką, mieli to szczęście, że w roku 1881 Austriacy ustanowili myto od przejazdu przez zbudowany nieopodal most, 4 centy od konia. Gutowie, jako mieszkający najbliżej, zostali dzierżawcami przewozu. Do ich obowiązków należało oświetlanie mostu nocą i całodobowe dyżury przy szlabanach, pełnione na zmianę przez wszystkich dorosłych mężczyzn z rodziny. Zachowała się umowa z roku 1912, która określała czynsz dzierżawny na 3000 koron rocznie, płatnych do kasy starostwa w Nowym Targu. Co sobie zebrali ponad tę kwotę, zostawało dla nich. I tak Gutowie znad Olczanki "nazwali" się Mostowymi.

Historia dzisiejszych Mostowych zaczyna się od Pawła, który jako pierwszy z rodu zaczął parać się biznesem. Nie tylko myto pobierał, ale i inne interesy z talentem rozwijał. To właśnie Paweł Gut Mostowy był owym góralem, o którym w roku 1908 wspominał tak ciepło korespondent "Wędrowca", jako o pierwszym w Poroninie właścicielu "hotelu z restauracyą". Choć z początku wcale nie zapowiadał się na biznesmena. Wojciech Brzega, rzeźbiarz i pisarz góralski, tak go wspominał: "Pan Bóg obsypał go dziećmi, tymczasem w domu była taka bieda, aż piszczało".

Za młodu Paweł Gut Mostowy nie stronił od karczmy, gdzie szukał ucieczki od zgryzot codzienności. Nie tylko z rodzinnej tradycji, ale i z wiersza Jana Kasprowicza można się dowiedzieć, jak wyleczyła go z tej przypadłości żona, Wiktoria z Chowańców. Kiedy nie pomagały prośby i groźby, sam przyszła do karczmy i kazała dać sobie wódki. Tego jeszcze górale w Poroninie nie widzieli. Pawłowi tak się zrobiło wstyd, a i żal pieniędzy, które by żona przepiła, że sam zaczął ją prosić, aby szli do domu. Od tej pory, zamiast gorzałką, leczył się robotą, co szybko przyniosło efekty. Odkrył w sobie żyłkę biznesową. Najpierw woził "państwo" furką z Krakowa do Zakopanego. Taka podróż trwała dwa dni, z noclegiem w Rabce na Zaborni, tam gdzie teraz stoi karczma Siwy Dym. Przekonał się, że w ten sposób można koniem zarobić dużo więcej niż w polu. Kolejną lekcję biznesu otrzymał, kiedy zbywała mu w gospodarstwie krowa. Cena, którą mu za nią dawali, nie zadowalała go. Sam ubił bydlątko, a mięso zawiózł do Zakopanego. Ze zdziwieniem przekonał się, że od właścicieli pensjonatów uzyskał za nie znacznie więcej, niż mógłby dostać za całą krowę. Szybko wyrobił sobie odpowiednie papiery, zajął się masarstwem i handlem mięsem. Po kilku latach Mostowym znów przybyło dzieci, ale tym razem także pieniędzy. Wystarczyło, aby zbudować w Poroninie na Wańkówce pensjonat, w którym regularnie od 1994 roku w Boże Ciało spotyka się ród Mostowych.

A dlaczego pensjonat Józi w Poroninie nazywa się Matuska ? Józia jest z domu Majerczyk, a Majerczyków w Poroninie pełno. Dziadek miał na imię Mateusz, to wołano na nie " te od Mateusza ", dla odróżnienia od dziecząt z innych Majerczyków. I tak zostały Matuskami

 

Dr Paulina Janowiec - Kapłon

Podczas spotkania mieliśmy przyjemnośc poznać świeżo upieczoną panią doktor Paulinę Janowiec Kapłon. W kwietniu tego roku obroniła pracę doktorską pt. " Wzory osobowe sportu wyczynowego. Bohaterowie kolarstwa polskiego w latach 70. i 80. XX wieku ". Praca jest oparta na sportowych karierach dwóch polskich kolarzy: Ryszarda Szurkowskiego i Mieczysława Nowickiego. Historia mistrzów swiata, olimpijczyków, wielokrotnych reprezentanów Polski, ich sportowe osiągnięcia były inspiracją dla Pani Pauliny do zebrania wszystkich, nawet najdrobniejszych informacji o przebiegu ich wspaniałych sportowych karier. Ryszard Szurkowski i Mieczysław Nowicki przekazali pani Paulinie wszelkie informacje i materiały, którymi dysponowali, tak żeby jej badania, analizy i wnioski zawarte w pracy były oparte na maksymalnej ilości zdarzeń, które miały miejsce w ich sportowych karierach i to na przesterzeni kilkudziesięciu lat ! A to, że Ryszard Szurkowski i Mieczysław Nowicki są wzorami sportu wyczynowego i wybitnymi sportowcami, to nie ulega najmniejszej wątpliwości.

Pani Paulino , prosimy przyjąć gratulacje, no powiedzmy kolarskie gratulacje, za kolarską pracę doktorską.

Pani Paulina wręcza Ryszardowi Szurkowskiemu pamiąkowy egzemplarz pracy doktorskiej .

Stanisław Dymek, Zbigniew Klenk, Krzysztof Kozanecki

Przygoda Rafała Majki ( Tinkoff ) z Tour de France, Giro d'Italia, Vuelta a Espana i Tour de Pologne jest jak piękny sen o Kopciuszku, który przebojem wjechał na kolarskie światowe salony.  " Gdyby nie trener Zbigniew Klenk, nie byłoby Majki w peletonie. To pan Zbyszek mnie odkrył. W szkole podstawowej zrobił nam testy na wytrzymałość i wydolność. Okazało się, że mam najlepsze wyniki. Posadził mnie na rower i tak to się wszystko zaczęło " - opowiadał bohater polskiego kolarstwa.

Stanisław Czaja , Lechosław Michalak, Jan Brzeźny, Tomek Derejski

Stanisław Czaja jest brązowym medalistą mistrzostw Polski z 1977 roku, reprezentował klub Stomi Dębica i należał do czołowych polskich kolarzy lat 70. Jest sposorem WLKS Krakus, w którym pierwsze kroki stawiał Rafał Majka. To on pierwszy zasponsorował młodego chłopaka, ponieważ, tak zresztą jak trener Klenk, widział w nim duży potencjał i nie pomylił się.

 

Pieczone pstrągi, pieczone ziemniaki, warzywa, kaszanka z grilla , jablecznik, kawa - wszystko pyszne.

Ryszard Szurkowski i Krzysztof Kozanecki

Krzysztof Kozanecki i Janek Brzeźny ( Team Szurkowski - Almette Hochland )  rozmawiają o wyścigu, który ma się odbyć nastepnego dnia w Bukowinie Tatrzańskiej. Oglądali to, co się działo podczas etapu zawodowców Wieliczka - Zakopane. Z powodu ulewy i zimna wycofało sie ponad 80 zawodników. Prognozy na niedzielę 17 lipca sa jeszcze bardziej niekorzystne, tak że wszytko zależy od sytuacji pogodowej w niedzielny poranek. Start amatorów jest o godzinie 10 , a zawodowców o 13. Co będzie - nie wiadomo. 

SESAMISPORT  towarzyszył kolarzom podczas spotkania i dodawał energii przed wyścigiem.

Pamiątkowe podpisy na "Śpiącym Rycerzu "

kliknij film