06.06.2015 CHALLENGE TRENTINO CAVALESE - PASSO PORDOI

Cavalese  >  Passo Pordoi - wyścig twardzieli 

Dwa lata temu jubileuszowy 70.Tour de Pologne miał swój początek we Włoszech. To właśnie tutaj w Dolomitach kolarze przejechali dwa pierwsze etapy touru. Czesław Lang, który jeździł we Włoszech przez 10 lat jako zawodowy kolarz zna te tereny bardzo dobrze. Swoje doświadczenie, znajmości i przyjaźnie postanowił wykorzystać do zorganizowania pierwszego amatorskiego wyścigu śladem Tour de Pologne. Chciał umożliwić kolarzom amatorom przeżycie tych samych emocji, które były udziałem zawodowców podczas Tour de Pologne w 2013 roku. Tour de Pologne Challenge Trentino odbył się w sobotę 6 czerwca . Start miał miejsce w Cavalese, a meta usytuowana była na Passo Pordoi. Jest to wierne odwzorowanie etapu Tour de Pologne UCI WORLD TOUR z 2013 roku . Wówczas na szczycie Pordoi triumfował Christophe Riblon, a żółtą koszulkę lidera zdobył Rafał Majka.

Trasa wyścigu Cavalese - Passo Pordoi

Profil trasy - 3 podjazy : 2006 m, 1752 m i 2239 m.

W piątek od godziny 15 w Palacongressi di Cavalese można było odbierać numery i pakiety startowe. Każdy uczestnik wyścigu otrzymał pamiątkową koszulkę, plecak, odżywki i unikatowy album fotograficzny Tour de Pologne z limitowanej serii.

Na stacie ( od lewej ) Francesco Moser. Moreno Moser, Czesław Lang , Ignazio Moser

Punktulanie o godzinie 8:30 na Via Fratelli Bronzetti w Cavalese wystartowało do walki 160 kolarzy. Pierwsze kilometry przejechali po płaskim, ale już około 4 - 5 kilometra zaczęła sie wspinaczka na Passo Pampeago.

od lewej: nr 141 RiccardoPiazzi, nr 009 Marek Kowalski, 055 Krzysztof Kozanecki

 

W Tesero skończyły się żarty, jesli w ogóle ktoś miał ochotę żartować. To tu zaczął się ponad 10 kilometrowy podjazd z 987 m na 2006 m.n.p.m. czyli ponad 1000 m przewyższenia. Peleton dość szybko porwał się na mniejsze grupy jadące różnym tempem. W jednej z nich zgodnie współpracowali Czesław Lang i Ignazio Moser – syn Francesco Mosera, zwycięzcy Giro d’Italia z 1984 roku. Najgorszy był odcinek trasy z 16% wzniosem. Słabsi zawodnicy już tutaj mieli problemy, a to dopiero była połowa pierwszego podjazdu. Podczas piątkowego spotkania mówiono, że ten podjazd jest najtrudniejszy . Może i tak jest, ale dwa pzostałe są również bardzo wymagające. Należało niezwykle precyzyjnie ocenić swoje możliwości już na samym początku. Błędna kalkulacja kończyła się utratą sił i zakończeniem wyściu.

Na tym podjeździe Jarno Varsco ( Carraro Team - Trentino ) razem z kilkoma włoskimi kolarzami mocno zaatakował.  Oni na co dzień trenują w Dolomitach i bardzo często startują w takich wyścigach. Dlatego nie ma się co dziwić, że ich przewaga nad resztą zawodników systematycznie się powiekszała z każdym kilometrem .

Zjazd z Passo Pampeago nie należał do najłatwiejszych. Pierwsze 8 kilometrów to wąska szosa niezwykle kręta. Trzeba było być bardzo skoncentrowanym, ponieważ najmnieszy błąd mógł skończyć się upadkiem. Kolejne 7 kilometrów zjazdu ( razem ok. 15 km ) ,to szersza szosa i trochę dłuższe odcinki pomiędzy zakrętami, ale nachylenie jest takie samo. Rower rozpędzał się błyskawicznie.

Po zjeździe z Passo Pampeago ( 2006 m )  do Ponte Nova Birchabruck  ( 872 m ) trzeba było się na nowo sprężyć i zacząć pokonywać kolejny podjazd na Passo Costalunga 1752 m. Na każdym podjeździe były zorganizowane bufety i można było pobrać batony regeneracyjne i uzupełnić płyny w bidonach. Upał doskwierał wszystkim i sił ubywało z minuty na minutę. Cały czas trzeba było kalkulować zużycie własnej energii. Passo Costalunga ,to dopiero około 50% trasy. Niestety na tym podjedzie wielu kolarzy zakónczyło swój wyścig i zostało odebranych z trasy specjanymi busami.

Zgodnie z przewidywaniami, wyścig zdominowali kolarze z Włoch. Wspinaczka na wysokość 2 tys. metrów to dla nich norma, a i kultura kolarstwa amatorskiego jest tutaj bardzo rozwinięta. Grupa 9 Włochów, która już wcześniej podkręciła tempo miała duże szanse wjechać na Passo Pordoi przed resztą zawodników. No, ale z Passo Costalunga należało jeszcze zjechać i po raz trzeci zaatakować kolejny podjazd na 2239 m .  

Dzielnie walczył Wacław Skarul, prezes Polskiego Związku Kolarskiego i Andrzej Piątek, dyrektor sportowy PZKol. Obaj pokonali dwie przełęcze, ale przed Passo Pordoi zrezygnowali z dalszej jazdy. O jedną górę za daleko. Nie lubię schodzić z roweru, ale dzisiaj musiałem. Skurcze mnie pokonały – mówił Wacław Skarul, który zapowiedział, że spróbuje zmierzyć się z Pordoi za rok.

Zjazd z Passo Costalunga to około 10 km i nie rózni się specjalnie od innych zjazdów. Łagodnieszy odcinek był tylko na samym początku i przez jakieś 4 km można było, jak ktoś miał siły, mocniej nacisnąć pedały i poprawić swoją średnią prędkość. Od Vigo di Fassa 1380 m zaczynał się już podjazd. Do Canazei 1456 m, czyli odcinek ok. 10 km był z niewielkim przewyższeniem, ale jednak to cały czas pod górę. Trudno mówić tutaj o odpoczynku. Ci ,którzy dotrwali do tego momentu mieli już zaliczone dwa bardzo trudne podjazdy, a przed sobą trzeci i do tego bardzo wymagający. Z Canazei na Passo Pordoi to około 14 km, a przewyższenie to prawie 800 !!! Na tym odcinku znowu część zawodników, mówiąc po kolarsku, strzeliła, czyli po prostu przestała kręcić pedałami. Pogoda zaczęła się zmieniać. Paliło słońce i momentami padał deszcz. Zmęczenie i skurcze dawały się we znaki wszystkim i każdy spoglądał coraz częściej na komputer rowerowy i liczył te ostatnie kilometry ,a na końcu i metry. Mijały bardzo powoli, ale mijały. Od któregoś momentu widać było metę i kolorowe balony na tle księżycowego krajobrazu Pordoi . To było to, co każdy zawodnik chciał ujrzeć .

Włoch Jarno Varesco wygrał Tour de Pologne Challenge Trentino – szosowy wyścig dla amatorów w Dolomitach, drugi był Michele Bencivenni (ITA) , a trzeci Stephan Unterhurner (ITA)

Bardzo często startuję w takich wyścigach. Dolomity są piękne, zwłaszcza przy takiej pogodzie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku ten wyścig też będzie organizowany, bo bardzo chciałbym wystartować ponownie – powiedział zwycięzca.

Najlepszym Polakiem okazał się Piotr Tomana – dziesiąty w klasyfikacji wyścigu. Udział w takim wyścigu to niezwykłe przeżycie. W Polsce nie ma takich gór, takich zjazdów – to jest coś pięknego przejechać taką trasę i jeszcze przy takiej pogodzie – mówił Tomana. 

Przez cały wyścig zgodnie współpracowali: Czesław Lang i Ignazio Moser – syn Francesco Mosera, zwycięzcy Giro d’Italia z 1984 roku. O dziwo tym razem syn nie pomagał w peletonie ojcu, a właśnie Langowi, z którym przejechał niemal całą trasę. Przed wyścigiem zrobiłem z Francesco zakład o to kto wygra. Ja jestem weganinem, a on śmiał się, że na takiej diecie nie mam szans. Tymczasem weganie okazali się górą – cieszył się na mecie Lang. 

Francesco Moser również był zadowolony. Przy okazji tego wyścigu wróciło wiele wspomnień. Cieszę się z tego, że mogłem się ścigać z Czesławem w tych pięknych górach. Muszę jednak przyznać, że trasa była bardzo ciężka. Trenują 2 godziny dziennie, ale nie było łatwo – mówił Moser, który zajął 35 miejsce.

Krzysztof Kozanecki 055 wjeżdża na metę akurat w momecie ulewnego deszczu

Było to dla mnie wielkie wyzwanie. Nie byłem do końca pewny, czy wytrzymam trudy tego wyścigu, ale udało się. Wiem też, że to się "samo nie zrobiło". Jest to wynikiem wieloletnich treningów i startów w wyścigach. Zająłem 95 miejsce, ale nie o to mi dzisiaj chodziło. Chciałem po prosu przejechać linię mety na Passo Pordoi. Medal oprawię w ramkę i powieszę na ścianie. Życzę wszytkim kolarzom, żeby mogli doznać tego uczucia. Do zobaczenia w Trentino za rok. - powidział na mecie Krzysztof Kozanecki ( TEAM SESAMISPORT - KK TARNOVIA ).

O tym, że tegoroczny wyścig był tylko początkiem przekonany jest Czesław Lang. Wspólnie z przyjaciółmi z Trentino mamy już pomysły na przyszły rok, na inne ciekawe trasy, więc myślę, że to będzie wspaniała przygoda dla wszystkich, którzy kochają jazdę na rowerze – powiedział Lang.

Tour de Pologne Challenge Trentino był nie tylko wspaniałym wyścigiem, ale również nawiązaniem do 70. Tour de Pologne. Jubileuszowa edycja polskiego wyścigu w 2013 roku rozpoczęła się właśnie w Trentino, gdzie rozegrano dwa etapy. 

Od wielu lat współpracujemy z Lang Teamem i ta współpraca układa się bardzo dobrze. Dzięki Tour de Pologne mamy świetną promocję, a organizując ten wyścig chcemy zachęcić Polaków, aby przyjeżdżali do Trentino na rower – mówi Maurizio Rossini z Trentino Marketing. 

 

Tuż po dekoracji na Passo Pordoi została odsłonięta tablica pamiątkowa 70. Tour de Pologne, a dzień wcześniej podobna uroczystość miała miejsce na Passo Pampeago. To nie tylko piękny polski akcent na włoskiej ziemi, ale również symbol naszej współpracy i partnerstwa – dodał Lang.

 

Gratulujemy kolarzom, którzy ukończyli ten trudny wyścig, gratulujemy wszystkim, którzy wystartowali w tej imprezie i dzielnie walczyli. 

Zespół redakcyjny SESAMISPORT 

Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem.

                                                                                                    Marco Pantani

kliknij galerię zdjęć